sobota, 24 czerwca 2017

Ciążowe dolegliwości i jak sobie z nimi radzić - subiektywne mini kompendium

W ciąży zmierzyłam się z kilkoma nieprzyjemnymi dolegliwościami. Z niektórymi udało mi się sobie poradzić lub chociaż złagodzić objawy. Zostały też, niestety, takie, na które jedynym rozwiązaniem okazał się poród😉.

Poniżej krótkie podsumowanie tego, co mi pomagało. Ale najpierw jedna uwaga: jeśli dzieje się coś niepokojącego i nie bardzo wiadomo jak sobie poradzić, warto zadzwonić do lekarza prowadzącego albo nawet podjechać na izbę przyjęć najbliższego szpitala. Tego nie należy się w ciąży obawiać - lepiej jechać nawet niepotrzebnie niż potem gorzko żałować*.
  1. Ból gardła - tak, w I trymestrze, gdy większość leków jest zakazana, dopadło mnie to paskudztwo. Na tyle silnie, że nie mogłam ani nic przełknąć, ani spać. Doraźnie pomogło płukanie gardła wodą z solą (0,5-1 łyżeczka soli na szklankę wody) lub naparem z szałwii (niektórzy odradzają szałwię w ciąży, dlatego - choć mi pomagała - nie namawiam do stosowania). Próbowałam też tabletek do ssania, ale nie na wiele się zdały. Niestety, po dwóch dniach ból nie ustąpił, więc nie czekałam dłużej i wybrałam się do internisty. 
  2. Infekcje (zwłaszcza intymne) - tutaj nie ma co kombinować, lepiej od razu zgłosić się do lekarza. 
  3. Mdłości - kiedy zaczęły się u mnie ciążowe mdłości (wieczorne, a nie poranne jak zwykło się mawiać), w zasadzie nic nie pomagało. Trochę miały działać migdały, trochę kiwi. To ostatnie, jedzone w ilościach min. dwóch na dobę faktycznie działa, choć u mnie takie ilości po kilku dniach wywołały bóle żołądka. Mdłości przeczekiwałam półleżąc na kanapie - choć przyznam, że u mnie nie były one zbyt silne. W innym przypadku poprosiłabym pewnie o pomoc lekarza.
  4. Moje dziecko się nie rusza! - jeśli w porze, w której dziecko zwykle kopie, nagle staje się wyjątkowo spokojne, lepiej uważać. Nie musi (choć może) zwiastować to poważne problemy. Zaleca się wówczas zjeść lub wypić coś słodkiego (kawałek czekolady, coca-cola, sok owocowy, ciastko, słodkie owoce), położyć się na lewym boku i poczekać. Jeśli jednak niepokój tylko wzrasta, a po jakichś 15 minutach dziecko nadal nie reaguje, lepiej dłużej nie czekać i jechać na izbę przyjęć najbliższego szpitala. 
  5. Niskie ciśnienie - moje ciśnienie wahało się w granicach 100/70 - 100/60 w porywach 110/75. Może nie jest to wyjątkowo niskie ciśnienie, ale mnie skutecznie utrudniało życia, powodując zawroty głowy i uczucie słabości. Co łagodziło objawy? Chłodne prysznice, które brałam każdego ranka (rano było ze mną najgorzej), spacery (czyt. człapanie po mieszkaniu o poranku), filiżanka kawy. Z tym ostatnim nie wolno jednak przesadzić - organizm szybko się przyzwyczaja i filiżanka przestaje wystarczać. Piłam, a raczej sączyłam, taką kawę zwykle przez jakieś 2... godziny. Na mnie działało, bo przez dobre dwa lata przed ciążą nie piłam kawy w ogóle. Jeśli nic nie pomaga - warto porozmawiać z lekarzem prowadzącym, bo być może taka zmiana ciśnienia jest następstwem innej, rozwijającej się choroby.
  6. Przeziębienie - najpierw sposoby domowe tj. herbatka z malinami (niektóre mamy wystrzegają się jej w III trymestrze, choć skurcze szybciej wywoła napar z liści malin, niż owoce do herbaty), leżakowanie w łóżku, herbatka z kwiatu lipy. Nie polecam gorących kąpieli (sama bałam się je zastosować), ani miodu (trochę podjadałam, ale gdybym wtedy wiedziała, że w miodzie mogą zdarzyć się bakterie clostridium botulinum [czyli jadu kiełbasianego] nie zdecydowałabym się nawet spróbować). Bardzo natomiast pomocny okazał się syrop Prenalen - szczerze polecam, choć smak ma nieciekawy (baaardzo słodki, na końcu za to wyczuwałam posmak czosnku...).
  7. Twardnienie brzucha - u mnie zakończyło się pobytem w szpitalu; jest to objaw, którego nie wolno lekceważyć! Gdy tylko twardnienie się zaczęło (uczucie jakby brzuch nagle stał się dużo bardziej napięty; jakby skóry zrobiło się za mało, a ta która jest, zaczynała być wyjątkowo naciągnięta), zadzwoniłam do mojego lekarza. Przyjął mnie od razu, zmienił dawkę leków, które przyjmowałam i kazał leżeć, a jeśli objawy po trzech dniach nie ustąpią - zgłosić się do szpitala. Tak też zrobiłam.
  8. Uczucie osłabienia, gdy robi się gorąco - dopadało mnie podczas letnich upałów. W domu radziłam sobie przy pomocy lodów, schłodzonej wody oraz wentylatora. A co z podróżowaniem samochodem? Przede wszystkim unikałam takich wyjazdów jak ognia, odpuszczałam albo umawiałam się na jak najpóźniejsze godziny. Kiedy jednak musiałam gdzieś pojechać, nigdy nie siadałam za kierownicą - było mi z reguły na tyle słabo, że stanowiłabym poważne zagrożenie dla siebie i innych. Radziłam sobie tak: kilka godzin przed wyjazdem wstawiałam do lodówki butelkę wody mineralnej. Tuż przed wyjściem z domu wysyłałam do samochodu męża (mojego kierowcę 😃), żeby włączył klimatyzację. Sama w tym czasie pakowałam przygotowaną przedtem wodę oraz mokry ręczniczek do rąk. W drodze, kiedy czułam, że robi się gorzej, podkręcałam klimatyzację, popijałam zimną wodę albo przecierałam chłodnym ręcznikiem czoło, kark lub nadgarstki. Zdarzało mi się też polewać nadgarstki zimną wodą (żyły są tam widoczne, a ciało schłodzi się szybciej kiedy schłodzimy takie miejsce. Można też chłodzić skórę pod kolanami, ale to już większy wyczyn😉). WAŻNA UWAGA: rozkręcenie klimatyzacji i różnica temperatur pow. 10 st. jest bardzo niezdrowa, wręcz niebezpieczna. Kiedy, mimo wszystko, podczas dłuższej jazdy ustawiałam w aucie temp. 20 st. (przy 35 na zewnątrz) ZAWSZE dojeżdżając do celu, stopniowo zwiększałam temperaturę w samochodzie. Na ostatnie 5-10 minut w ogóle wyłączałam klimatyzację, żeby temperatura wyrównała się. 
  9. Zasłabnięcia - zdarzyło mi się na początku ciąży. Pomogło kucnięcie i pochylenie głowy nisko, pomiędzy kolana (wtedy jeszcze mogłam to zrobić). W zaawansowanej ciąży można po prostu pochylić głowę do dołu. O incydencie zasłabnięcia trzeba powiadomić na wizycie lekarza prowadzącego. Konieczne jest także noszenie ze sobą karty ciąży (zwłaszcza w I trymestrze, gdy ciąża może nie być widoczna). Gdyby od zasłabnięcia doszło do omdlenia wezwane pogotowie musi wiedzieć o ciąży!
  10. Zgaga - dopadała mnie najczęściej wieczorami, tuż przed pójściem spać. Pomagało picie zimnego mleka, prosto z lodówki. Piłam małymi łykami do momentu odczucia ulgi. Mleko nie pomoże na stałe, ale mnie udawało się po jego wypiciu zasnąć. Podobno pomocne są także migdały (tego nie sprawdziłam). 
  11. Zaparcie - problem, który dotyka chyba większości kobiet. Mnie pomagała dieta - dużo warzyw i owoców. Dodam, że z powodu chorób przewodu pokarmowego, które leczyłam już przed ciążą, w zasadzie nie jadałam słodyczy (zwłaszcza czekolady), potraw smażonych, fast foodów. To również korzystnie wpływało na pracę jelit. W skrajnych przypadkach pomagały mi czopki glicerynowe. Jest też syrop Lactulosum chwalony przez wiele kobiet (nie testowałam go). Przed zastosowaniem leków skonsultowałabym się jednak z lekarzem prowadzącym - zanim użyłam pierwszego czopka tak właśnie zrobiłam.
* tutaj anegdotka: przez trzy dni, już ok. 30 tc, odczuwałam ból pod żebrami, po prawej stronie brzucha, tak dotkliwie, że ledwie mogłam usiedzieć. Jednocześnie czułam ruchy Małego, więc początkowo się nie przejmowałam. Kiedy jednak trwało to tak długo, wystraszyłam się, że kwestia dot. np. moich jelit (przed ciążą zdiagnozowano u mnie i leczono m.in. zespół jelita drażliwego). Około godz. 20 pojechałam na IP, zrobiono mi KTG i USG. Co się okazało? Mój Młody wcisnął swój szanowny tyłek właśnie w to konkretne miejsce i to powodowało ból 😂. Kiedy około północy wracaliśmy do domu, Mały postanowił nagle zmienić pozycję i uwolnić matkę od bólu.

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawe i przydatne porady, świetny blog! Zapraszam też do mnie: https://www.amart.pl/category/wazy-do-zupy-porcelanowe Może znajdziesz coś dla siebie, pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Czytaj również