wtorek, 4 lipca 2017

Jakie ubranka wybierać dla noworodka

Było już o tym co wg mnie dla noworodka kupić (czyli: pajace, pajace i jeszcze raz pajace 😉). Teraz o tym jakie to powinno być.

Jako że jestem wierną fanką pajacyków dla noworodków, od tej części garderoby zacznę.

WYBIERAMY PAJACYKI
Najlepsze pajacyki to takie, które rozpinane są od góry do dołu przez środek i na obydwu nogach. Czyli tak:
pajacyk Next

Ewentualnie sprawdzają się pajacyki rozpinane od góry do dołu na jednym boku oraz w kroku (jak TU).
Natomiast nie dajcie się skusić na pajacyki rozpinane tylko na jednym boku (jak TU). Dlaczego? Przewijając dziecko, koniecznie trzeba będzie rozpiąć całość, z góry na dół, a potem kombinować z pakowaniem małej, wierzgającej stópki do nierozpinanej nogawki. Brrr!
Jeśli natomiast pajacyk jest rozpinany nie tylko na jednym boku, ale dodatkowo w kroku (albo w ogóle na środku, z góry na dół) rozepniecie tylko tyle, ile trzeba, przewiniecie i szybciutko zapniecie z powrotem.
Warto pamiętać, że kiedy przewija się małego, głodnego człowieczka, który swoje niezadowolenie wyraża najgłośniejszym krzykiem na jaki go stać, każda sekunda ma znaczenie ;)!
Latem zamiast pajacyków używam rampersów. Często spotykam się z takimi zapinanymi przy szyjce i w kroku:
rampers Ewa Klucze
Dla noworodka nie polecam. Lepiej kupić coś rozpinanego od góry do dołu, jak pajacyk, czyli np.:
rampers Next

WYBIERAMY BODY
Na początek wiele mam poleca body zapinane kopertowo (jak TU). Jeśli dziecko nie ulewa - takie body pewnie się sprawdzi: łatwiej je założyć niż tradycyjnie zapinane przy szyjce, bo nie trzeba martwić się przekładaniem przez ubranko główki noworodka. Jeśli jednak dziecko ulewa, odradzam jakiekolwiek body.
Body kopertowe ma przynajmniej 8-9 napów. Pamiętam jak zakładałam takie Młodemu - bywało, że zanim skończyłam zapinać, on już zdążył zalać sobie tors albo plecy i trzeba było ubierać od początku. Mój Młody jest (i był) stoikiem w kwestii przebierania, ale nawet on wychodził z siebie, gdy matka próbowała zapinać trzeciego bodziaka z rzędu. Z pajacami, mimo, że napów też sporo, szło nam szybciej. Może dlatego, że przy zakładaniu pajacyka napy są w jednej linii i zapięcie zabiera mniej czasu?
Możemy również zdecydować się na body wkładane przez główkę. Na rynku znajdziemy takie zapinane na napy przy szyjce albo z zakładkami w tym miejscu.
body Endo

body Next

Zdecydowanie polecam te z napami. Zakładki lubią się rozciągać i dziecko po kilku praniach ma dekolt prawie do pasa. Ani to dobrze nie wygląda, ani nie wydaje się wygodne. Fajne rozwiązanie (to już kwestia "bajeru") jest w bodziakach marki H&M. Napy są ukryte pod materiałem tak, że w ogóle ich nie widać:


Choć widoczne napy absolutnie mi nie przeszkadzają, to takie ich zakrycie bardzo mi się podoba.

WYBIERAMY SPODNIE I PÓŁŚPIOCHY
Tutaj uwagę mam jedną - warto dokładniej przyjrzeć się gumkom w pasie i na dole nogawek. W pasie gumka powinna być w miarę luźna - powtórzę się, ale: zwłaszcza jeśli dziecko ulewa bo wtedy nic nie może dodatkowo ściskać brzuszka. Jeśli spodenki mają też gumki na dole nogawek - dla mnie również ważne jest by nie były zbyt wąskie. Przewijanie leżącego dziecka bez całkowitego zdjęcia mu spodni przerasta mnie (tzn. umiem, ale jest mi niewygodnie; mój mąż nawet tak nie próbuje). Łatwiej jednak nam spodnie całkiem zdjąć. Kiedy gumki są ciasne, spodnie zdejmuje się opornie - i, najczęściej, razem ze skarpetkami. Powoduje to dodatkową robotę, przy której np. mój mąż klnie na czym świat stoi.

I JESZCZE ZIMOWY KOMBINEZON
Kupiłam taki, który nie był zapinany na zamek błyskawiczny tylko napy. Nigdy, nigdy więcej! Zapięcie tego trwa wieki, dziecko się denerwuje, bo mu za ciepło, a wyjść jeszcze nie można, bo niedopięte. Mój zimowy horror! Polecam (i sama kupię, jeśli drugiego potomka doczekam) jednak kombinezony zapinane na zamki!
I tu jeszcze uwaga co do rozmiaru: mimo że moje dziecko urodziło się drobne (nosiło rozm. 50), od razu kupiony miałam kombinezonik rozm. 62. I z takiego rozwiązania byłam zadowolona. Co prawda, kiedy ubierałam małego przy wypisie ze szpitala, rękawy i nogawki kombinezonu pozostały puste, bo dziecko mieściło się w środku, ale przynajmniej mieliśmy jedno ubranie na całą zimę - mały wyrósł z tego kombinezonu dopiero gdzieś na przełomie lutego i marca. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytaj również