Jako że jestem wierną fanką pajacyków dla noworodków, od tej części garderoby zacznę.
WYBIERAMY PAJACYKI
WYBIERAMY PAJACYKI
Najlepsze pajacyki to takie, które rozpinane są od góry do dołu przez środek i na obydwu nogach. Czyli tak:
Ewentualnie sprawdzają się pajacyki rozpinane od góry do dołu na jednym boku oraz w kroku (jak TU).
![]() |
pajacyk Next |
Ewentualnie sprawdzają się pajacyki rozpinane od góry do dołu na jednym boku oraz w kroku (jak TU).
Natomiast nie dajcie się skusić na pajacyki rozpinane tylko na jednym boku (jak TU). Dlaczego? Przewijając dziecko, koniecznie trzeba będzie rozpiąć całość, z góry na dół, a potem kombinować z pakowaniem małej, wierzgającej stópki do nierozpinanej nogawki. Brrr!
Jeśli natomiast pajacyk jest rozpinany nie tylko na jednym boku, ale dodatkowo w kroku (albo w ogóle na środku, z góry na dół) rozepniecie tylko tyle, ile trzeba, przewiniecie i szybciutko zapniecie z powrotem.
Warto pamiętać, że kiedy przewija się małego, głodnego człowieczka, który swoje niezadowolenie wyraża najgłośniejszym krzykiem na jaki go stać, każda sekunda ma znaczenie ;)!
Latem zamiast pajacyków używam rampersów. Często spotykam się z takimi zapinanymi przy szyjce i w kroku:
Dla noworodka nie polecam. Lepiej kupić coś rozpinanego od góry do dołu, jak pajacyk, czyli np.:
WYBIERAMY BODY
Na początek wiele mam poleca body zapinane kopertowo (jak TU). Jeśli dziecko nie ulewa - takie body pewnie się sprawdzi: łatwiej je założyć niż tradycyjnie zapinane przy szyjce, bo nie trzeba martwić się przekładaniem przez ubranko główki noworodka. Jeśli jednak dziecko ulewa, odradzam jakiekolwiek body.
Body kopertowe ma przynajmniej 8-9 napów. Pamiętam jak zakładałam takie Młodemu - bywało, że zanim skończyłam zapinać, on już zdążył zalać sobie tors albo plecy i trzeba było ubierać od początku. Mój Młody jest (i był) stoikiem w kwestii przebierania, ale nawet on wychodził z siebie, gdy matka próbowała zapinać trzeciego bodziaka z rzędu. Z pajacami, mimo, że napów też sporo, szło nam szybciej. Może dlatego, że przy zakładaniu pajacyka napy są w jednej linii i zapięcie zabiera mniej czasu?
Możemy również zdecydować się na body wkładane przez główkę. Na rynku znajdziemy takie zapinane na napy przy szyjce albo z zakładkami w tym miejscu.
Zdecydowanie polecam te z napami. Zakładki lubią się rozciągać i dziecko po kilku praniach ma dekolt prawie do pasa. Ani to dobrze nie wygląda, ani nie wydaje się wygodne. Fajne rozwiązanie (to już kwestia "bajeru") jest w bodziakach marki H&M. Napy są ukryte pod materiałem tak, że w ogóle ich nie widać:
Choć widoczne napy absolutnie mi nie przeszkadzają, to takie ich zakrycie bardzo mi się podoba.
WYBIERAMY SPODNIE I PÓŁŚPIOCHY
Tutaj uwagę mam jedną - warto dokładniej przyjrzeć się gumkom w pasie i na dole nogawek. W pasie gumka powinna być w miarę luźna - powtórzę się, ale: zwłaszcza jeśli dziecko ulewa bo wtedy nic nie może dodatkowo ściskać brzuszka. Jeśli spodenki mają też gumki na dole nogawek - dla mnie również ważne jest by nie były zbyt wąskie. Przewijanie leżącego dziecka bez całkowitego zdjęcia mu spodni przerasta mnie (tzn. umiem, ale jest mi niewygodnie; mój mąż nawet tak nie próbuje). Łatwiej jednak nam spodnie całkiem zdjąć. Kiedy gumki są ciasne, spodnie zdejmuje się opornie - i, najczęściej, razem ze skarpetkami. Powoduje to dodatkową robotę, przy której np. mój mąż klnie na czym świat stoi.
I JESZCZE ZIMOWY KOMBINEZON
Kupiłam taki, który nie był zapinany na zamek błyskawiczny tylko napy. Nigdy, nigdy więcej! Zapięcie tego trwa wieki, dziecko się denerwuje, bo mu za ciepło, a wyjść jeszcze nie można, bo niedopięte. Mój zimowy horror! Polecam (i sama kupię, jeśli drugiego potomka doczekam) jednak kombinezony zapinane na zamki!
I tu jeszcze uwaga co do rozmiaru: mimo że moje dziecko urodziło się drobne (nosiło rozm. 50), od razu kupiony miałam kombinezonik rozm. 62. I z takiego rozwiązania byłam zadowolona. Co prawda, kiedy ubierałam małego przy wypisie ze szpitala, rękawy i nogawki kombinezonu pozostały puste, bo dziecko mieściło się w środku, ale przynajmniej mieliśmy jedno ubranie na całą zimę - mały wyrósł z tego kombinezonu dopiero gdzieś na przełomie lutego i marca.
Jeśli natomiast pajacyk jest rozpinany nie tylko na jednym boku, ale dodatkowo w kroku (albo w ogóle na środku, z góry na dół) rozepniecie tylko tyle, ile trzeba, przewiniecie i szybciutko zapniecie z powrotem.
Warto pamiętać, że kiedy przewija się małego, głodnego człowieczka, który swoje niezadowolenie wyraża najgłośniejszym krzykiem na jaki go stać, każda sekunda ma znaczenie ;)!
Latem zamiast pajacyków używam rampersów. Często spotykam się z takimi zapinanymi przy szyjce i w kroku:
![]() |
rampers Ewa Klucze |
![]() |
rampers Next |
WYBIERAMY BODY
Na początek wiele mam poleca body zapinane kopertowo (jak TU). Jeśli dziecko nie ulewa - takie body pewnie się sprawdzi: łatwiej je założyć niż tradycyjnie zapinane przy szyjce, bo nie trzeba martwić się przekładaniem przez ubranko główki noworodka. Jeśli jednak dziecko ulewa, odradzam jakiekolwiek body.
Body kopertowe ma przynajmniej 8-9 napów. Pamiętam jak zakładałam takie Młodemu - bywało, że zanim skończyłam zapinać, on już zdążył zalać sobie tors albo plecy i trzeba było ubierać od początku. Mój Młody jest (i był) stoikiem w kwestii przebierania, ale nawet on wychodził z siebie, gdy matka próbowała zapinać trzeciego bodziaka z rzędu. Z pajacami, mimo, że napów też sporo, szło nam szybciej. Może dlatego, że przy zakładaniu pajacyka napy są w jednej linii i zapięcie zabiera mniej czasu?
Możemy również zdecydować się na body wkładane przez główkę. Na rynku znajdziemy takie zapinane na napy przy szyjce albo z zakładkami w tym miejscu.
![]() |
body Endo |
![]() |
body Next |
Zdecydowanie polecam te z napami. Zakładki lubią się rozciągać i dziecko po kilku praniach ma dekolt prawie do pasa. Ani to dobrze nie wygląda, ani nie wydaje się wygodne. Fajne rozwiązanie (to już kwestia "bajeru") jest w bodziakach marki H&M. Napy są ukryte pod materiałem tak, że w ogóle ich nie widać:
Choć widoczne napy absolutnie mi nie przeszkadzają, to takie ich zakrycie bardzo mi się podoba.
WYBIERAMY SPODNIE I PÓŁŚPIOCHY
Tutaj uwagę mam jedną - warto dokładniej przyjrzeć się gumkom w pasie i na dole nogawek. W pasie gumka powinna być w miarę luźna - powtórzę się, ale: zwłaszcza jeśli dziecko ulewa bo wtedy nic nie może dodatkowo ściskać brzuszka. Jeśli spodenki mają też gumki na dole nogawek - dla mnie również ważne jest by nie były zbyt wąskie. Przewijanie leżącego dziecka bez całkowitego zdjęcia mu spodni przerasta mnie (tzn. umiem, ale jest mi niewygodnie; mój mąż nawet tak nie próbuje). Łatwiej jednak nam spodnie całkiem zdjąć. Kiedy gumki są ciasne, spodnie zdejmuje się opornie - i, najczęściej, razem ze skarpetkami. Powoduje to dodatkową robotę, przy której np. mój mąż klnie na czym świat stoi.
I JESZCZE ZIMOWY KOMBINEZON
Kupiłam taki, który nie był zapinany na zamek błyskawiczny tylko napy. Nigdy, nigdy więcej! Zapięcie tego trwa wieki, dziecko się denerwuje, bo mu za ciepło, a wyjść jeszcze nie można, bo niedopięte. Mój zimowy horror! Polecam (i sama kupię, jeśli drugiego potomka doczekam) jednak kombinezony zapinane na zamki!
I tu jeszcze uwaga co do rozmiaru: mimo że moje dziecko urodziło się drobne (nosiło rozm. 50), od razu kupiony miałam kombinezonik rozm. 62. I z takiego rozwiązania byłam zadowolona. Co prawda, kiedy ubierałam małego przy wypisie ze szpitala, rękawy i nogawki kombinezonu pozostały puste, bo dziecko mieściło się w środku, ale przynajmniej mieliśmy jedno ubranie na całą zimę - mały wyrósł z tego kombinezonu dopiero gdzieś na przełomie lutego i marca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz